22.01.2010

Czerwone paznokcie=uczucie niepokoju...podejrzewam, ze spowodowane jest ono sytuacja w pracy...nigdy nie sadzilam, ze bede musiala wylaczac telefon, zeby szefowa mnie nie meczyla. Fakt, ze wczoraj pracowalam ponownie prawie 13 godz. spowodowal, ze calkowicie zapomnialam o Dniu Babci :-( czuje sie z tym fatalnie...za chwile sie ubiore i pojde do niej zadz. Cale szczescie, ze nie wypadla mi z glowy tak wazna data jak 19.01...ciezko mi uwierzyc, ze Lukasz skonczyl 20lat...a ja wciaz mam przed oczami malego chlopca w bialych rajstopkach...
Nie wyspalam sie, ale wykorzystalam wolny poranek by doprowadzic sie do porzadku. Ide dzis po pracy na impreze pozegnalna...inauguracje dyskoteki...obawiam sie tylko jutrzejszej 13 w pracy i pozniejszej urodz. Michala. Wlasnie przesluchuje plyte, ktora mu nagralam w prezencie...nie wiem dlaczego mam wrazenie, ze nie spodoba mu sie...a moze to tylko kwestia mojego samopoczucia.
Tesknnie za Oscarem...ktory porwany zostal przez pedzle i kolory do miasta rodzinnego. Wiem, ze nie sa one dla mnie kompetencja...a nawet jezeli by byly...nie zmienilo by to moich uczuc do tego Fantastycznego Czlowieka. Wsciekam sie, poniewaz planowlismy dzis wycieczke w miejsce, gdzie palono czarownice...strasznie bylam zaaferowana jej organizacja...ale kaprys mojej szefowej-popsul nam plany...prawdopodobnie bala sie splonac.
Z checia popisalabym jeszcze, ale obowiazki wzywaja:-(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz