30.11.2009



...szklaneczka grzanca wlasnej roboty: cynamon, rodzynki, pomarancze, gozdziki i tanie wino:)...idealna sprawa by otulic zmeczone cialo.
Noc, dzien, noc poswiecona wymianie energii...Oscar poddal sie badaniu...az stracilam calkowita kontrole...fantastyczne uczucie, ale wyczerpujace. Seks, jedzenie, muzyka...sa to stwierdzenia tak rzeczywiste, ze nie pasuja do opisu sytuacji. Odnalazlam pierwsze wspomnienia z poprzedniego zycia-nie wiedzialam, ze bedzie to tak proste...mysle, ze jest to zasluga Oscara. Nie da sie nie kochac tego czlowieka: jego wrazliwosc, inteligencja i enrgia-sa ponad... Nieprzypadkowo znalazlam u niego Karty Tarota, ktore sprezentowal mi bez namyslu. Ciezka praca mnie czeka: poczatek pamietnika badawczego nad snami, fantazjami i energia...wszystko to by zrozumiec Sens, odkryc wcielenia i kontrolowac energie. Tarot stal sie dla mnie nowym zagadnieniem, tym bardziej ze jest niekonwencjonalny...stworzony przez Osho-czlowieka, ktorego nie szukalam, lecz jego tworczosc sama mnie znalazla...tak jak "Creatividad"...to slowo mnie przesladuje...rowniez jego karta. Ponoc jestem na szczycie swojej kreatywnosc.
Na pewno zaszly zmiany w moim zyciu: postanowilam postawic kres sytuacja, ktore nie powinny miec miejsce...dobrze jest byc altruista i pomagac innym, ale nie idiota i dawac sie wykorzystywac. Zawsze uwazalam, ze kazdy czlowiek jest z natury dobry, tylko trzeba zrozumiec...teraz uwazam, ze miedzy nami sa tez demony. Moze jestem wyalienowanym glupcem, ale trzcic bede tylko osoby, ktore na ta zasluguja.
A propos takich: nalezy do nich Asia, ktora siedzi gleboko w moim sercu trzymajac na rekach juz polroczna Martynke, ktorej zdjec jestem najwiekszym fanem. Asia rozni sie ode mnie znacznie, ale nasza wiez syjamska jest niepodwazalna:)

Wlasnie zakonczylam godzinna rozmowe z Demonem i nie dalam sie otruc.
mmm...co za dominacja ludzkich uczuc:nie moge przestac o Nim myslec.

27.11.2009



Czekam z niecierpliwoscia, az Elena sie umyje by zjesc kolacje, a jest juz 23:36. Ryz ze szpinakiem i jablka z miodem na deser:-)
Fakt, iz okres mi sie spoznia, powoduje u mnie zmeczenie i wzmozony apetyt.
Mam nadz., ze wytrzymam jeszcze poltorej godz., az pralka zakonczy swoja prace...moze zaczne wczesniej czytac...oby nie w pozycji horyzontalnej.

Pyszna kolacja...przy zapachu marihuany ulatniajacej sie z okna wentylacyjnego w lazience.
Mam wyrzuty sumienia: zaczelam opowiadac Elenie o tym jak z przerazeniem chlone sztuke regresji poprzez sen, dzieki tak dlugo oczekiwanej ksiazce...sprezentowanej przez Asie, a odnalezionej przez Oscara:) Uwazam, ze Elena ma niesamowity potencjal i gdyby nie jej realne nastawienie do zycia, moglaby opanowac ta sztuke 100 razy szybciej ode mnie...poki co: najadla sie strachu i poszla spac:( mam nadzieje, ze tym razem demony z przeszlosci ja nie dopadna i nie bede musiala biec jej z pomoca.
Potrzebuje tylko krysztaly...by otworzyc wrota.

Stracilam dzis inauguracje wystawy kolegow, poswieconej sztuce wspolczesnej...ale jutro zwolnie sie wczeniej z pracy i biegiem do ich domu z 800 roku, gdzie w planie sa projekcje, muzyka, wino i Oscar...o ile biedaczek otrzasnie sie z choroby. Z checia opatulilabym go kolderka, podala mu rosol i szepnela cieplo slowo...ale nie chce go przytlaczac swoja osoba...wiem, ze ma swiadomosc, ze jestem dla niego w 100%...jak poczuje potrzebe mej pomocy-na pewno wyciagnie reke.
Za to nie jestem w 100% dla Laury, ktora wrocila na dniach i zamienila sie w egoistyczna Bestie, lub to ja przejrzalam na oczy. Kopie mnie po twarzy, a ja wciaz oferuje jej swa pomoc...poniewaz nie wiem za co sie zabrac...zaproponowalam jej, ze pomoge jej sprzedac skorzane kurtki, ktore przywiozla na handel z Argentyny. Stracila prace, faceta, milosc, ale to nie powod by mnie tak traktowac...wiec pozostane lepiej w roli obserwatora.

Przemile spedzilam dzien przedwczorajszy...odnalazlam ksiazke, wraz z Ania i jej dwoma kolezankami z Wiednia: odwiedzilam moj ulubiony zamek, rozkoszowalam sie zapachem morza i upilam sie na Amen...jak nasze mamy zobacza zdjecia:poczuja mily dotyk laczacej ich przeszlosci:-)

Pralka zakonczyla swa prace.

20.11.2009



Oscar-owe zycie...niech trwa...niech trwa:-)

18.11.2009



...juz wiem dlaczego ukradli mi rower:.zebym mogla isc spacerkiem do pracy....sluchajac spokojnie muzyki...rozkoszujac sie ostatnimi promykami slonca...ogladajac spadajace liscie, bawiace sie dzieci na podworku szkolnym i kioski uginajace sie od gazet.
Szczesliwa...niczego dla siebie juz nie pragne...czuje jego cieplo kazdego dnia...piekny stan lewitacji...niech trwa-tyle ile mu dano:)

13.11.2009



Pan OOO...pelna materializacja...Oscar :)))
3miesiace on-line: malowal moje cialo...gryzl namietnie...opowiadal o motylach...patrzyl pozadliwie-to wszystko w snach, w orgazmicznych dedykacjach.
Pan OOO nie ma nic wspolnego z Oscarem...jest jego marnym prototypem.

Rece mi sie trzesa, chcialabym tyle napisac, a nie moge...co za przyjemny bol ciala...odbicie jego zebow na mojej brodzie bede nosic jak najpiekniejsza bizuterie. Z zalem wejde pod prysznic splukac jego zapach i sline z moich palcow, wlosow, posladkow...
Kontemplowal kazdy cm mojego ciala, wachal, a ostatecznie totalna metamorfoza...zmiana w dzikie zwierze.

Mialo to byc spotkanie pod tytulem: Nic- nie-robienie...niejednokrotnie sie umawialismy...bezskutecznie...On bal sie zaangazowania z mojej str. i znikal. Rozumiem teraz w 100%...nie wnikam w jego powody...pozwole mu zyc-odejsc...juz pozwolilam.
Dziekuje przeznaczeniu, ze pozwolilo mi przezyc scalenie Dusz.
Nie wiedzialam, ze Nic-nie-robienie jest tak kosmiczne:)

Pare lampek wina i wyslanych wiadomosci bez odp...w koncu odp., ze podaza z kolega do Mooga...bez namyslu wsiadlam w nocny i w 15minut stalam przed nim...nigdy go nie widzialam, ale od razu poznalam...zamurowalo Nas...i stalo sie: piwo, blant, taniec...jeden lokal, drugi lokal...pocalunki...moj sen na jego kolanach...i wszystko potoczylo sie samo.

Napisal:)
JUZ JESTES MYM REALNYM MOTYLEM...SLODKO MNIE ZACZAROWALAS...TWOJE TAJEMNICZE OBLICZE I CIEPLE CIALO...NIE OPUSZCZAJA MNIE...W CHMURACH POZOSTALEM...CALUJE
Szczesliwa jestem.

10.11.2009



Jestem w pracy/kompletnie rozkojarzona. Nie wiem co sie ze mna dzisiaj dzieje...wszystko mi z rak leci. Dziwne przesilenie w mojej glowie...jestem glodna ludzkiego ciala: przyspieszony oddech, wrazliwe piersi, przelykam nerwowo sline i gryze wargi...snie na jawie.
Zastanawiam sie czy chlopak z tatuazami do mnie wroci...czy spotkam sie z Ramonem...czy Pan OOO sie do mnie odezwie...czy opanuje zadze na silowni...Ufff...chyba wcale nie jest mi z tym latwo.
Z drugiej str. : odmawiam spotkania, a sex on-line zaczal mnie po prostu nudzic. Z wiekiem staje sie coraz bardziej kaprysna: wole przystac na masturbacji i snach, niz uprawiac sex z kims bez mocy odurzajacej:)

07.11.2009



Dzien troche gorszy...dano mi w pracy przymusowe wolne...ze wzgledu na moj stan zdrowotny. Nie wiem o co chodzi:krew mi z nosa leci, cisnienie mam zmarlego i doly pod oczami...pomimo tego, ze staram sie trzymac daleko od prochow, dostarczam witaminy i zakrywam piersi. Moze amnezja dotyczaca calego ubieglego tygodnia-ma cos wspolnego z moim samopoczuciem.
Stan jajeczkowania nie robi na mnie wiekszego wrazenia w tym miesiacu...moze czesciej sie pocieszam, ale zbywam wielbicieli...poza tym moje ostatnie znajomosci zawarte w stanie lotnym, przerazily mnie w stanie spoczynku :0
Jedyna osoba, z ktora chcialabym spedzic czas, jest to Pan OOO...niestety coraz mniej osiagalny:( Nie wiem co go tak blokuje...ale na pewno ma swoje powody. Zalezy mi na nim...na jego przyjazni...nic wiecej od niego nie oczekuje. Ogolnie nie powinnam nic oczekiwac, ale nad ta strona ludzka nie potrafie panowac.
Mialam isc dzisiaj po pracy do muzeum Maritim z mama Lucio...ale nici z planu...potrzebuje spokoju. Ostatnio spedzam z nia sporo czasu...przyjechala z Wloch ogarnac synka i gdy zobaczyla, ze sie z nim kumpluje (staram sie mu znalezc wspollokatorow, chce mu pomoc sprzedac bar) i planuje otworzyc z nim jakies chilinguito w przyszlym roku w Argentynie...rozczarowala sie, gdy oznajmilam jej, ze nigdy w zyciu nie zostane jej synowa. Pomimo tego: zywi mnie, ciagnie na spacery i w prezencie dostalam wymarzony czerwony dywan/lza mi sie zakrecila w oku.

Jason Mraz-Bella Luna...piekny utwor...pomaga mi marzyc...a tego nauczyl mnie Pan OOO...nigdy tak daleko nie posunelam sie w fantzji: zamykam oczy i lece w przestrzeni...lekka, spokojna, szczesliwa...prwdziwym Motylem Monarchy jestem...a gdzie Ty jestes?