30.09.2009



Niestety nie dalam rady wybrac sie na szkolenie-cale szczescie, ze mam wyrozumiala szefowa i pracy nie stracilam. Musze sie wykurowac do jutra, plan jest taki: nie ruszam sie z lozka, nacpam sie wszystkich lekow mozliwych, wypoce, zdrowo zjem, wypije duzo wody i jutro bede jak nowa:)

...ale nudy: probuje zrozumiec cos z materialow szkoleniowych i naprawde ciezko mi to idzie...poza tym nawet nienajgorzej sie czuje...mam ochote na cos dobrego-to chyba dobry znak.
Zastanawiam sie dlaczego El Pelado do mnie nie dzw...w sumie nawet mnie to jakos nie rusza...choroba spowodowala u mnie totalna znieczulice emocjonalna.
Fajnie jest tak lezec w lozku, byc caly czas w sieci i miec swiadomosc, ze Asia jest obecna...chocby wirtualnie...daje mi to poczucie bezpieczenstwa.

29.09.2009



Chora jestem...cos tak przeczuwalam, nie ma wrzesnia, ani stycznia w moim zyciu, zebym sie nie rozlozyla:( Rzecz jasna nie spotkam dzis, ani jutro z El Pelado na kolacji, gdyz wygladam jak zaropiala zaba. Od czwartku zaczynam maraton na promocjach do 10.10...jedynie w ndz mam wolne i poza pelnia ksiezyca (rytualy) sa jego urodz...teorytycznie mielismy isc w sb na impreze...ale poki co to nie wiem jak mi sie dzisiaj uda wyjsc z domu, a umowilam sie z Elena, ze pojdziemy kupic Sarze prezent urodznowy...Gosia, tez ma urodz. 3osoby w jeden weekend? Delikatna przesada...kto by powiedzial, ze wagi mi podpasuja...
Dzis jestem myslami we Wroclawiu...za chwile odpale swieczke w waznej sprawie...pomimo tego, ze jest mi smutno, gdyz wydaje mi sie ze Michal nie traktuje mnie tak jak na to zasluguje...ale to juz odmienna historia, ktora nie ma nic do rzeczy. Poza tym najwyzszy czas przestac sie uzalac nad soba i zlapac byka za rogi.

Zastanawialam sie czy fakt, ze jestem chora moze oslabic moc moich zyczen, ale podbudowalam sie tym, ze dzis wtorek-wiec to moj dzien i dam rade skupic cala swoja energie!

Milosc bezinteresowna...taka czuje do brata, mamy i babci...chcialabym z calego serca czuc taka sama do swoich przyjaciol i wrogow.

...a jednak naprawde chora jestem:(zamiast po prezent-to wybralam sie do lozka...dobrze, ze dziewczyny wrocily z uczelni i sie mna zajely: Frenadol, miod, cytryna, kolderka, cieplo slowo i mile towarzystwo...jak w prawdziwym domu. Musze sie ogarnac...jutro mam obowiazkowe szkolenie in. strace promocje, ktora mi zapewni listopadowy wynajem:0

28.09.2009



aaaaaaaa Buenos Aires!!! Chce tam byc! Kiedy to sie stanie? Wiem, ze tam pojade...ale jestem juz zniecierpliwiona:( musze nauczyc sie czekac...szkoda, ze nie moge teraz wyjechac-trafilabym na lato: Mikolaj w kapielowkach, fantastyczni faceci z podniecajacym akcentem, znajomi, chaos, ludzie zyjacy emocjami, niebezpieczensto...ah.

Nie kumam: Dlaczego inni nie maja takiego problemu w znalezieniu pracy lub jej zmianie? Pieprzona karma:-/ Ide lepiej sie wyzyc na silowni.

Ale moj Brat czasami jest glupi, a czasami madry... Kocham go ponad zycie-ma 100% racji!!!
...a tak poza tym, musze koniecznie chodzic wieczorami na silownie...zapach testosteronu doprowadza mnie do szalu:)

27.09.2009



Wow co za dzien:))) Wczoraj oczywiscie przesadzilam z alkoholem, kokaina i dzis umieralam...gdyby nie fakt, ze Elena mnie obudzila-to bym nadal slodko spala i nie spotkala sie z El Pelado. Mialam strasznego kaca, ale jazda na motorze, piwko, mile towarzystwo, pocalunki i namietny dotyk-pomogla mi wypocic zlo i wprawic w obecny stan totalnej bezsennosci:)
Dobrze, ze El Pelado wyjezdza 7pazdziernika na pol roku do Argentyny...in.obawialabym sie o swoje zdrowie psychiczne...nie jestem jeszcze gotowa...musze najpierw sie pokochac i nauczyc sie nie dac obsesji uzaleznienia!
...mam nadz., ze ten tydz. bedzie owocny zawodowo, iz chcialabym beztrosko poswiecic sie uciechom cielesnym.

26.09.2009



Deja vu? Bar, coca-cola, obolaly obojczyk...nie wiem czy to kwestia tego, ze zle spalam (a nie dalam sie wyciagnac na impreze). Pomimo tego, czuje sie lepiej w porownaniu z wczorajszym dniem: tuz po prysznicu, ladnie pomalowana i pachnaca egipskim pizmem: Narcizo Rodriguez for her:).
Po pracy umowiona jestem z kolezanka, ktora cale wieki nie widzialam...a pozniej pewnie chcac nie chcac nie bede mogla dotrzymac slowa Gosi i Asi co do dragow.
Tak sobie wymyslilam, aby podbudowac budzet...zobacze ile czasu jestem w stanie wytrzymac bez jedzenia...pijac coca-cole, kawe, herbate i wode. Kupie sobie za to obcisla fioletowa bluzeczke, za 3euro, pod kolor makijazu:) Pomyslalam sobie, ze jezeli scielam na tak krotko wlosy-to moze wytrzymam do lata bez farbowania i wreszcie dowiem sie po 14latach jaki mam kolor wlosow.
4dni do konca miesiaca, a ja nadal nie mam na wynajem...jakos to bedzie...nie raz bylam w bardziej kryzysowej sytuacji!Ja nie dam rady?

Dzwonil do mnie Michal z Polski: stara sie sprzedac telefon i zalatwic mi inne sprawy...zaczynam miec wyrzuty sumienia, ze poprosilam go o pomoc...w koncu ma wazniejsze sprawy rodzinne na glowie...oddalabym zycie by mu pomoc-taka jest prawda.

Jutro spotkam sie z El Pelado, jezeli przestane sie pocic i do niego zadzwonie...dziwne emocje wywoluje u mnie ten czlowiek.

25.09.2009



Przerwa w pracy: boli mnie obojczyk...jeszcze 3godz. - jakos wytrzymam.
Wrozka stwierdzila, ze pod koniec wrzesnia dostane stala prace...jest 25 i co? Gowno.
Nie mam juz sil i pomyslu gdzie nadal szukac...moze zaczne wysylac cv po calym swiecie i tam gdzie sie cos trafi-wyjade. Troche szkoda kasy zainwestowanej w agencje mieszkaniowa i koszty zwiazane z wprowadzeniem sie, ale co tam...poza tym nic mnie tu nie trzyma.

Gdybym miala stala, dobra, satysfakcjonujaca, dochodowa prace i byla ciagle atrakcyjna i usmiechnieta- to i Michal by do mnie wrocil...co za utopijna wizja!
Nasze spotkani sprzed 4i pol roku nie mozna zaliczyc do milosci od pierwszego wejrzenia...zaimponowalam mu dojrzaloscia, niezaleznoscia, sila i determinacja...cechami, ktore On nie posiadal. Podczas naszego zwiazku, Michal byl moim wampirem energetycznym...uzaleznilam sie od niego...a moje zycie przestalo miec znaczenie. Wynikiem tego przestalam byc pozywna/atrakcyjna. Wydawalo mi sie, ze kochalabym go jako narkomana, smieciarza tak samo jako bogatego dziennikarza...ale chyba nie do konca tak jest, bo jako niezainteresowanego mna, zyjacego wlasnym zyciem Michala...nie potrafie tak samo.
Smutny wniosek mi sie nasuwa: caly czas trzeba uwazac, udawac, zachowywac pozory i grac by zatrzymac ku sobie kochana osobe:(

Pokora? O to Ci chodzi? Chciales zebym sie tego nauczyla? Wiec dosc-prosze-dosc, nauczylam sie....daj mi inne zadanie-to juz odrobilam! Pozbylam sie wszelkich ambicji...chcialabym tylko zarobic pare groszy by kupic sobie spokoj. Nie zalezy mi na dobrach materialnych, moge nawet zrezygnowac z kosmetykow!
Co ja bym teraz dala by znalezc sie na bezludnej wyspie w ramionach ukochanego i patrzec na wspolne dziecko jak bawi sie w piasku...

Wow! Co za przystojny ochroniarz i jaki mily...martwi sie zebym nie byla glodna w pracy. Pociaga mnie podniesiona brew i glebia spojrzenia...moze cos ukradne-to mnie ukarze na zapleczu:)

Tak czytam tego bloga i powaznie sie zastanawiam nad swoim stanem psychicznym...tym bardziej, ze rozmawiajac ze swoimi wspollokatorkami placze i sie smieje na przemian jak totalna wariatka.

24.09.2009


Nadal nie chce mi sie wyjsc z domu...moze powinnam sie z kims spotkac...nie mam juz co czytac:( Na dworze piekna pogoda,"La Merce" trwa, znajomi probuja sie ze mnna skontaktowac...poczekam, az Sara skonczy czyscic lazienki...wezme prysznic, ladnie sie pomaluje, ubiore i...:)

Orgazm, nowa fryzura i czekolada-sprawily, ze czuje sie znakomicie. Masturbujac sie pod prysznicem, wyobrazilam sobie piekna scene...moze kiedys przetworze mysli w obraz scienny lub urzeczywistnie:) W fali post-szczytowej wzielam nozyczki i zaczelam sie scinac...na szczescie uratowala mnie Sara z calkiem niezlym efektem. Wiec gotowa jestem zajac sie zabawa, a smutki zostawic na jutro!

No i bylo swietnie, gdyby nie moja kolezanka na glodzie, zostalabym dluzej. Z drugiej str. musze jutro wstac wczesnie do pracy. Poloze sie z rogalikiem na twarzy...bylam o krok transformacji Pana OOO w Oskara:) a moze 2orgazmy w ciagu dnia to nie grzech...

23.09.2009



...chyba sie troche lepiej czuje...zapytalam sie szefowej...czy nie uwaza, ze poltora roku pracy dla nich na promocjach to wystarczajaco duzo czasu by zajac sie ich organizacja...zaczela sie nad tym zastanawiac i stwierdzila, ze nadchodza Swieta i bedzie duzo pracy...ze pogada z centrala...bardzo bym chciala u nich pracowac.
Dzis ponownie wyslalam pelno cv...ciekawe czy to kiedys przyniesie jakies efekty...az taki kryzs?...moze przypisany mi pech.
Poki co powysylam jeszcze troche cv i moze wybiore sie na jakis koncert...dzis rozpoczela sie "La Merce", a jutro jest wolne, wiec bedzie wesolo.

Jednak nie chce mi sie nigdzie wychodzic, poza tym nie powinnam pic...in. po co sie leczyc. Moze jutro wyskocze na jakas ekspozycje lub koncercik w ramach "La Merce"...mam jeszcze 4 dni by sie zalapac, nie musze sie zmuszac...mam taka ochote pobyc w domu sama ze soba i zapomniec o wszystkim.

Nie moge zasnac. Skonczylam wreszcie czytac "Destino de las almas" i nie rozumiem:
jezeli kazdy czlowiek jest indywidualnoscia i posiada dusze jedyna w swoim rodzaju-to dlaczego jestesmy tak do siebie podobni?Obcujac ostatnio z Mackiem, bylam pod wrazeniem jego mimiki twarzy, gestykulacji, sposobu mowienia i reakcji-wypisz wymaluj Michal. Rozumiem, ze sa to zachowania nabyte i mozna "malpowac", ale przeciez Oni nie zyja razem!
Dusza przed scaleniem sie z cialem, przeprowadza z nim "rozmowe", a w przypadku niedopasowania sie, moze wybrac inne cialo-strasznie to przykre-a szczegolnie to, ze dusza jest niesmiertelna, a "inteligencja" ciala umiera:( Poza tym dobija mnie to, ze tylko czynienie dobra dla innych i poswiecanie sie, powoduje szybsze "zdanie egzaminu"- brzmi to tak ascetycznie:( Najgorsze z tego wszystkiego jest fakt, ze ludzie ktorych tak bardzo kochamy na ziemi-niekoniecznie sa naszymi duszmi najblizszymi poza swiatem ziemskim:(
Myslalam, ze narkotyki uczulaja nas na doznania "wyzsze", a najwyrazniej oddalaja nas od zrozumienia istoty egzystencji. Medytacja, joga i sen moga nam jedynie pomoc zwalczyc amnezje i poznac "prawde"...:000wiec pojde lepiej spac-bo mozg mi paruje.

22.09.2009



Chyba mam lekka depresje-nic mi sie nie chce-moze jedynie plakac.
Wracam od lekarza, okazalo sie, ze jednak mam zakazenie...i skad ja teraz wezme kase na leki?
Czekam na Michala...zapomnieli zabrac aparat. Powinnam sie wziac za sprzatanie i szukanie pracy, a najchetniej rzucilabym sie z balkonu. Dzwonil do mnie Juan, ze zaprasza mnie na obiad, gdyby nie fakt, ze nie mam zapisanego jego numeru...nie odebralabym.

Szczyt debilizmu: nastawic na gotowanie kolorowe pranie:0 Czasami zastanawiam sie nad swoim IQ.

Juz wiem dlaczego jestem taka rozdrazniona: szlag mnie trafia jak Michal mowi, ze mi cos zalatwi, a pozniej prosi zebym mu o tym przypomniala telefonem lub meilem. Czuje sie wtedy jak jedna z wielu narzucajacych sie sekretarek! Jezeli ma ochote zrobic mi przysluge...to niech zrobi...ja na pewno nie bede sie prosic jak jakas zdesperowana kretynka.
Dzwonila Laura...chce mnie zeswatac ze swoim ulubionym handlarzem, gdyz bardzo mu sie spodobalam...chyba naprawde na glowe upadla....cos mi sie wydaje, ze oczka jej sie zaswiecily na mysl darmowego towaru. Nie wiem czy niesprawiedliwie oceniam swoje otoczenie, ale jedno jest pewne: mam wszystkiego dosc!

Dokladnie tak jak pisze Asi: przekroczylam limit psychiczny. Moze lepiej poloze sie spac...nie wiem...chyba mi sie nie chce...nie mam juz sily dzis ryczec.
El Pelado nalega na spotkanie...jest to swietny facet: opiekunczy, starszy (38 lat), dojrzaly (swoje przezyl), nawet przystojny...a ja naprawde nie mam ochoty sie z nikim spotykac, ani gadac...najchetniej zaszylabym sie na bezludnej wyspie, a najlepiej: zgasila lampke!

21.09.2009



Wczoraj nie pisalam...nawet o tym nie myslalam, gdyz strasznie bylam zamotana i zajeta. Raczej nie przesadzilam w sobote...fakt: dobrze byloby troche ograniczyc srodki odurzajace. Poza tym moje cpajace towarzystwo staje sie powoli nudne. Wrocilam oczywiscie nad ranem. Gdy zasypialam, mialam wrazenie, ze dusza opuszcza me cialo-zle cialo. Ledwo wstalam i zaczelam przygotowywac obiad dla Macka. Zjedlismy, wypilam troche za duzo "clar" i wybralismy sie na spacer. Bylo naprawde milo, pomimo fatalnej pogody i deszczu. Ostatecznie wyladowalismy w "La Ovieja Negra" i wypilismy 2dzbany Sangrii...pod koniec pomogl nam Michal, ktory do nas dojechal po pracy. No i pod humorkiem wrocilam do domu.
Teraz jade samochodem z Michalem i Mackiem na wycieczke do Girony i Vigo. Troche mam wyrzuty sumienia, poniewaz jest poniedzialek i powinnam zajc sie szukaniem pracy, a nie zwiedzaniem. Wyciagneli mnie dosc z zaskoczenia, nie mialam czasu wejsc pod prysznic, a co dopiero sie zastanowic czy mam w ogole ochote. Postanowilam dac Michalowi telefon, by go sprzedal w Polsce, poniewaz tam bardziej sie oplaca i dzieki temu moze starczy mi na wynajem.
Jakie mam samopoczucie? Calkiem dobre-czuje potrzebe mocnej kawy...a Michal? Jakos mam do niego podejscie malo emocjonalne...chyba zaczynam go traktowac jak kolege...prawie na rowni z jego bratem.
A tak z innej beczki: chce nauczyc sie zyc sama dla siebie-nie nudzic sie w swoim towarzystwie. Nie nadawac takiego znaczenia facetom w swoim zyciu. Fajnie by bylo gdyby moje decyzje i postanowienia wynikaly z moich prawdziwych pragnien.

19.09.2009



Bylam wczoraj z dziewczyna w bardzo fajnej knajpce-natanczylam sie jak glupia:)
Faceci nie przestana mnie zadziwiac:
Wczoraj dzwonil Carlos i poinformowal mnie, ze wyjezdza do Zaragozy...opowiadal, ze bedzie za mna tesknic, ze bardzo milo spedzil ze mna czas-po tym jak potraktowalam go jak psa.
Dzis rano przyjechal do mnie Michal z deczka nawalony. Spedzilismy milo poranek-po tym jak (wg. jego miemania) "obrazilam" go na blogu.

W porze obiadowej bylismy z Michalem i Mackiem w "La Bufala" na calkiem smacznej pizzy:)
Czas do pracy-nie mam pojecia jak bede pracowac z tak ogromnym brzuchem i "clara" w zylach-chce mi sie spacku.
Jutro zaprosilam Macka na obiad i moze wybierzemy sie gdzies na spacer...
Ogolnie mam dobry humor, pomimo tego, ze moja sytuacja finansowa jest coraz bardziej tragiczna. Na cale szczescie nie opuszcza mnie dobre przeczucie.

I po pracy. Okazalo sie, ze El Pelado chcial po mnie jutro przyjechac na motorze:) i zabrac na grila...niestety musialam odmowic/Maciek. Mam nadz., ze niebawem sie wszystko pouklada i bede mogla spokojnie spedzic milo czas z El Pelado.
Poki co jestem mega-zmeczona, ale obiecalam Lucio, ze wpadne na jego urodz. Wiec wroce do domu, zjem kolacje, wypije piwko, przebiore sie, poodpowiadam na wiadomosci z facebooka i w droge do baru. Nie moge przegiac in. bede jutro nieprzytomna.

18.09.2009



Wrzesien najpopularniejszym miesiacem na popelnienie samobojstwa? Wierze, wierze.
Caly swiat jest smutny i zdolowany, a ja po nocach nie moge spac przez swoja sytuacje finansowa. Poza tym zaczynam sie cos nie za dobrze czuc: gardlo pobolewa:(
Jak ja dzisiaj bede pracowac w taka pogode...stoisko mam na dworze.

Zerwalam sie wczesniej z pracy...mam nadz., ze nikt nie zauwazy, in. strace jedyne zrodlo dochodow.
Jestem dzisiaj niesamowicie podirytowana-wszystko wyprowadza mnie z rownowagi:000
Dzw. Michal by zapytac sie czy nie spotkalabym sie z jego bratem...w pierwszej chwili odmowilam, gdyz bylam wkurwiona samym faktem, ze do mnie dzwoni. Po jakims czasie przemyslalam propozycje i stwierdzilam, ze brat niczemu nie jest winien. Niestety gdy sie zdecydowalam oddzwonic do Michala, okazalo sie, ze Maciek nie wzial komorki i poszedl sam w miasto.
Laura, tez dziala na mnie jak plachta na byka...mam juz dosc sluchania jej idiotycznych dylematow zwiazanych z 20letnim kochankiem i krycia jej przed Diego...w koncu Diego sie kapnie i przy okazji mnie tez zabije-w sumie zrobi mi przysluge.
Mam juz wszystkiego dosc, a szczegolnie braku kasy.
Dowiedzialam sie w tej mojej madrej ksiazce, ktorej nie moge skonczyc, ze moje terazniejsze zycie jest karma za poprzednie wcielenia-musilam byc niezla suka lub skurwielem. Na pewno bylam suka w niedalekiej przeszlosci: jako nastolatka wobec swojej rodziny i pare lat temu dla Wojtka. Teraz zycie odplaca mi sie z nawiazka.
Nie moge sie patrzec na te otaczajace mnie geby w metrze:0

17.09.2009



...mialam isc do ginekologa, a tu okres...przerejestrowano mnie na wtorek...mam nadz., ze sie nic zlego ze mna nie dzieje.
Nikt do mnie nie dzw., a wczoraj rozdalam naprawde znaczna ilosc cv.
W nagrode, w nocy totalna extaza: kolorowe drzewka...przytulny chodnik...ciekawa gazeta...smieszni ludzie z materacami na glowie...i slodka zemsta na Carlosie.
Kasiu, to chyba Ty do mnie esa napisalas...tak mi sie wydaje...kto inny by do mnie z Niemiec pisal...nie odp.-gdyz rowniez na debecie jade, a poza tym-Ty startowalas, a ja juz lecialam:)
Mam nadz., ze niebawem sie spotkamy i nagadamy...ciekawa jestem Olafka...w koncu byl wazna postacia w moim zyciu przez pewien okres czasu...i ciekawe czy Panki dalej tak smiesznie wyglada.
Czas zbierac sie do pracy.

Ogolnie mam pecha...La Maquinista...dalej nie mogli mnie wyslac:-/
Ciekawe czy Igor faktycznie przeczytal mojego bloga...jest moim najwiekszym Autorytetem. Gdy sobie go wyobrazam, przed oczami mam postac Wiedzmina, a pewnie jest zwyklym czlowiekiem, lecz o anielskiej cierpliwosci.

Przerwa-troche nielegalna, ale co tam...krgoslup mnie boli i mam okres, wiec na pocieszenie zafundowalam sobie uczte: frytki i super kanapka wegetarianska.
Promuje Lacoste Challange (Lukaszowi polki nie starczy na perfumy) i mam do czynienia tylko z meska klientela-co mnie niezmiernie cieszy, gdyz najlepszymi sa klientami: nie marudza, nie wybrzydzaja i sa o wiele milsi, niz kobiety.
Niestety spalilam calkowicie akcje...czarowal mnie fajny chlopak, a ja, poniewaz strasznie mi sie spodobal: zachowywalam sie jak nie ja:(moze jutro wroci i bede miala szanse zaprezentowac sie z dobrej strony).

Obecnosc w nocy Pana Dupka Carlosa i narkotyki we krwi spowodowaly, ze padam na pysk:(
Doszlam do wniosku, ze poligamia powinna byc totalnie zalegalizowana w naszym spoleczenstwie, lub tak bardzo nie potepiana. Moze i Michal byl mi wierny cielesnie, ale nie czulam prawdziwej wiezi emocjonalnej...zatem Wojtek pewnie nie raz dal sie poniesc instynktom, ale fakt, iz czulam sie przy nim bezpiecznie, kochana i najwazniejsza- dawalo mi pelnie szczescia.
Nie mam zadnych zachamowan w rozkladaniu nog jak mam tylko na to ochote, jest to dla mnie czysta przyjemnosc fizyczna. Zatem kochac sie lub pieprzyc z kochana osoba-nalezy do innej bajki:)

Wlaczam facebooka, a tu El Pelado pisze:
niestety nie moglem przyjsc na Tw. parapetowe, bylem juz umowiony...teraz zyje w Barcelonie i moge do Cb wpasc jak tylko bedziesz miala na to ochote...wzniesc toast szampanem za Tw. nowy domek...ciekawe czy znajdziesz dla mnie chwilke...caluje mocno
????¿¿¿ Jak ja chce...to Oni nie chca, a jak mi juz jest to obojetne, to Wszyscy nagle sobie o mnie przypominaja:0 Czy nie moze byc normalnie?

16.09.2009



Polowa miesiaca minela...szybko...a moj Brat stoi w miejscu. Co bym mogla zrobic, aby dodac mu troche energii...prawda jest taka, ze nie moge byc nawet dla niego przykladem, chyba malo kto jest tak zagubiony i niezorganizowany jak ja.
Lukasz jest niesamowita postacia w moim zyciu...jest dla mnie najwazniejszy...nie wiem czy zawsze sie tak odczuwa wiezi braterskie, ale kocham go bezgranicznie i glupio: oddalabym za niego wszystko i wybaczylabym mu najokrutniejsza zbrodnie.
W sumie totalnie nielogiczne jest to wszystko, poniewaz gdy sie urodzil, przestalam istniec dla swoich rodzicow. Powinnam byc zazdrosna, a ja zawsze go ze soba ciagnelam, pomimo 8letniej roznicy wieku...byl swiadkiem rzeczy, ktore na pewno nie byly na jego wiek.
I nadal go tak traktuje...jako mlodszego brata, ale rowniez przyjaciela...niesamowitym doswiadczeniem byly jego odwiedziny w czewcu:)
Wszystkie moje kolezanki i moi byli faceci nie potrafili zrozumiec dlaczego go tak traktuje...tak ulgowo...i tak go idealizuje...a ja wiem dlaczego, poniewaz jest to fantastyczny czlowiek-tyle, ze troche zagubiony.
A propos rodzenstwa...przyjezdza dzis brat Michala...z checia bym sie z nim spotkala, ale wiem, ze jet to bez sensu, gdyz nie tylko Michal dziala na mnie toksycznie, ale rowniez jego rodzina:(
Lezac wczoraj w lozku i zwijajac sie z bolu (nie wiem czy to przez to, ze okres mam dostac, czy przez nadmierna ilosc zjedzonych brokol) myslalam o Michale, o tym jak inni bylismy w zwiazku: Michal zyl przeszloscia...nie docenial terazniejszosci, a ja zylam przszloscia i nie skupialam sie na terazniejszosci. Nie bylo to dobre rozwiazanie...tyle, ze moja przyszlosc nalezala do niego, a jego przeszlosc nie. Teraz jestesmy kwita: naleze do jego przeszlosci, a On nie nalezy do mojej przyszlosci.

Nie wierze!!! Alessio:0 jeszcze przystojniejszy, niz kiedykolwiek-ideal mezczyzny, a jak spojrzalam na jego date urodzin to mnie zamurowalo: 24.01.1980-urodzil sie w tym samym dniu co Michal. Pamietam go sprzed 14lat...jak wozil mnie na motorze...chyba sie we mnie podkochiwal, a ja zakochana bylam na smierc w Massimiliano.
Ufff...zaczynam sie uzalezniac od facebooka, a bylam kiedys jego przeciwniczka.
Massimiliano rowniez sie pojawil:) Zareczony i szczesliwy. Byl moja pierwsza najwieksza miloscia...oddalam mu sie w wieku 13lat...kochalam go zabojczo-mame bym sprzedala.
Nigdy w zyciu nie poznalabym go na ulicy...ludzie w przeciagu 14lat zmieniaja sie niesamowicie. Wow-to byly czasy...tak dalekie i inne...w ogole zdalam sobie sprawe, ze moje zycie to tak roznorodne puzzle:)

15.09.2009



Czy mozna obudzic sie zlym? Mozna, szczegolnie po tym jak spedzilam cala noc przewracajac sie jak kotlet na patelni, ktory wcale nie chce by go usmazono i ma ataki dusznosc oraz placzu.
Nie chodzi o to, ze lato sie skonczylo i szaro za oknami (i tak w swoim pokoju nie mam pojecia jaka jest pogoda, ani czy jest dzien czy noc), ze nie mam sie w nocy do kogo przytulic, ze boje sie zajrzec na swoj stan konta w banku...tylko sa to te cholerne hormony!!! Dalabym czasami wszystko, zeby byc mezczyzna...zycie byloby takie proste.

Swietnie! Na koncie -40 euro, dluzna jestem prawie 3500 euro...nie mam pojecia czy styknie mi na wynajem, a na pewno nie bede w stanie oddac 200euro kolezance, o ktore mnie tak bardzo prosila.
Nigdy nie mialam w zyciu takiej sytuacji finansowej...no moze 4lata temu, gdy nie wiedzialam z kad wziac kase na studia, ale chyba niekoniecznie teraz chcialabym wracac do tego myslami.
Czy mam zal do rodzicow, ze mi nigdy nie pomogli? Raczej nie...dobrze jest tak dostac po dupie od najmlodszych lat...calkiem twarda sztuka teraz jestem.
Zawsze moglabym sprzedac telefon, ktory doszedl pol godz.temu, ale jak na niego patrze,byszcza mi sie oczka i czuje sie jak Gollum wykrzykujacy: moj skarb, moj skarb!
Dluzej tego napiecia nie wytrzymam...ide sie wyzyc na silowni, a pozniej na setna rozmowe kwalifikacyjna:0

Ponownie staje przed dylematem: isc na latwizne? Zarobic szybko pieniadze, ktore pozwolilyby mi wyjechac do Argentyny na bardzo dlugi czas...
Wcale nie szukam takich rozwiazan...dzialam na nie jak lep na muchy...a jezeli przekrocze tym razem granice swojej przyzwoitosci...juz kiedys malo brakowalo, czy teraz wiek i doswiadczenie obronia mnie przed zlem? Nie wiem, zastanowie sie powaznie...czas na kawe.

ASIUNIA: lepsze to niz sprzedawanie swoich jajeczek...
ale to nie sposob...to rzecz, ktorej nie zapomnisz do konca zycia.... pamietaj o tym
bedziesz patrzec na swoja corke i bedziesz o tym myslec...

Jak zawsze ma racje-poslucham sie jej. Kocham Cie za to, iz jestes moim sumieniem...ta czescia brakujaca.

14.09.2009



Rok szkolny sie rozpoczal...nie ciazko nie zauwazyc: dziewczyn nie ma (chyba jestem mezczyzna w tej rodzine-niestety bezrobotnym), a widok i halas z balkonu jest dla mnie wstrzasajacy: 1000bachorow jak jakies mrowki, lataja w kolko, przeskakuja sie i piszcza tak mocno, ze mam ochote sie rzucic z tego 3pietra:0
Bardzo zle spalam...snilo mi sie, ze stawiano mi tarota, a w nocy budzilam sie czesto i czulam obecnosc...jednak to nie kwestia mieszkania, to cos jest ze mna zawsze i wszedzie...mam nadzieje, ze to moj aniol.
Poniedzialek...od poltora roku wyglada tak samo: przewijanie setek ofert pracy i zamartwianie sie brakiem stalej pracy. Poczekam, az jajka sie ugotuja, dopije kawe i do roboty! Cale szczescie, ze mam dobre przeczucie, mam wrazenie ze w tym miesiacu sie uda:)

Dawno takiej ulewy nie widzialam...przynajmniej bachory przestaly latac. Gdybym wiedziala, to darowalabym sobie wczorajsze mycie okien.

Troche jestem uziemiona...mam ochote isc na silownie, ale nie moge poniewaz czekam na kuriera z moja nowa Nokia 5800...od jutrzejszej wyplaty (nie mam zielonego pojecia ile mi zaplaca) zalezyc bedzie, czy bede zmuszona ja sprzedac by przezyc.

Ponownie przenioslam sie do innej czasoprzestrzeni...Pan OOO...fascynujacy...czyzby to On odwiedzal mnie noca? Jest taki nienamacalny...skomplikowany...intrygujacy. Nie moge sie od niego oderwac, choc wiem, ze to irracjonalne...powinnam sie skupic na rzeczywistosci, ale po co...tak mi dobrze.
Wgryzajac sie od tylu w moja szyje...trzymajac mnie za piers jedna reka, a druga dotykajac mnie miedzy nogami...podarowalam mu Orgazm.

13.09.2009



...wlasnie Asia poprawia mi bledy stylistyczne...jak dobrze miec prywatnego redaktora! Bardzo milo mi sie zrobilo, gdy powiedziala, ze moj blog jest dla niej lepszy, niz najlepsza ksiazka, ze smiala sie i plakala na przemian:)

Moj dom-bo tak wreszcie moge rzec-to taka prawdziwa rodzina. Z Elena tworzymy idealne malzenstwo, a Sara jest nasza jedyna corka. Gdy przy porannej kawie dowiedzialam sie od Eleny, ze Sara wrocila o 6rano z imprezy, postanowilam przesunac godzinowo porzadki domowe, by jej nie obudzic.

Szczyt inteligencji? Wykrecic stol ze sciany, poniewaz zabieral za duzo miejsca w salonie, poprzestawiac wszystkie meble i zdac sobie sprawe, ze jest mniej miejsca, niz wczesniej:-0
Przynajmniej troche gimnastyki, zapomnialam kompletnie, ze mialam isc na silownie, ale zapobiegawczo (zakwasy) wyskocze do Pakistanczyka po piwko.

Pijana jestem-czy o co chodzi? Szarpia mna emocje...niesamowity niepokoj ogarnia mnie. Bardzo dobrze wiem dlaczego: Najbardziej znaczaca na swiecie dla mnie osoba, skrytykowala mojego bloga: moze nie kazdy sobie zyczy zeby o nim pisano! Mam nadzieje, ze zmieni zdanie...

Godzinami rozmawiam z Panem OOO, niesamowite...mam wrazenie przenoszenia sie do innej czasoprzestrzeni...ratunku...naprawde nic nie bralam.
Dlaczego rozmawiamy o motylach, wariactwie, innosci, wampirach, batmanie? Nie moglibysmy rozmawiac o sprawach bardziej przyziemnych? Chyba nie-na tym polega wyjatkowosc naszej znajomosci...Czuje sie jak w transie, chyba czas sie przewietrzyc...

Ide spac:) ze swiadomoscia, ze nigdy nie bylam, ani nie jestem uzalezniona od dragow...w ogole jakiekolwiek uzaleznienie jest przerazajace.

12.09.2009



Dobrze, ze nikt nie zastrzegl sobie praw autorskich...na stosie, tez nie zostane spalona....jedynie moja dusza bedzie musiala odpowiadac przed Sadem Ostatecznym...

-"-
a tak konczac juz ten moj wywod i monolog (bo mi sie juz nie miescilo w telefonie)
to chcialem, zebys wiedziala, ze nie pisalem, bo poczulem sie biednym, zranionym misiem (na pewno tak to wlasnie odebralas:)
ale pisalem po to, bo bylo mi cholernie przykro, ze Ty sie tak czujesz: zraniona i oszukana.
moja w tym wina tez jest, bo moze powienienem dac Ci spokoj raz na zawsze, ale po prostu jestes jedna z najblizszych mi na tym swiecie osob ( a sama najlepiej wiesz, ze niewiele ich mam), bardzo droga memu sercu i nie potrafie tak zupelnie nie myslec o Tobie albo Cie zapomniec.

i zupelnie szczerze, bardzo fajnie piszesz tego bloga.
glupio sie to troche czyta, bo wiele tam o mnie i o nas i czuje sie nagi, niekoniecznie szczesliwy ze poruszasz tematy tak prywatne i piszesz o nich wprost, z imionami wlaczenie, ale...
styl jest bardzo, bardzo poczytny!
naprawde w paru miejscach sie usmichnalem.
pisz dalej.

caluje (bez podtekstow) i naprawde,
pozostaje w wiekszym dystansie
ja
-"-

Z wiekszym dystansem? Nasunela mi sie mysl:
"Zycie przede mna otworem staje
gdy smutek i cierpienie bliskich
gdzies w tyle zostaje"

Wstalam wczesniej, poniewaz mialam sobie przygotowac obiad do pudelka i pojechac do pracy na rowerze. Niestety meta Diagonal Mar wydala mi sie za ambitna jak na sobotni poranek.
Jade wiec metrem, obiadu tez nie przygotowalam...bede dzis glodowac:-( Zdazylam tylko wyprasowac koszule, nawet sie nie pomalowalam.
Mysle o Kuzynce...o tym, ze wrocila juz do Wrocka z Libanu (tyle czasu tam siedziala).Ciekawe czy juz teskni za tym Swoim...czy stresuje sie studiami i brakiem kasy...czy kupila mi kredke do oczu o ktorej tak bardzo marze, a Arabki tylko posiadaja:-0
Moja Aga...taka do mnie podobna: agresywna, pretensjonalna, arogancka, szczera, uczuciowa, namietna Dziewczynka.

Przerwa:) Leze sobie na plazy ok. Forum. Lubie ta plaze, ze szczegolnoscia pobliskie "chiringuito"-gdzie puszczaja calkiem fajna muze.

W ogole nie jestem glodna.

Latwiej byloby mi pisac tego bloga po wlosku (nigdy nie bylam dobra z j.polskiego), ale robie to z wygody: gdy znajomi ciekawi beda mojego zycia, powiem im: kliknji sobie na linka:) i bede miala z glowy dlugie wywody.

Gadalam wczoraj z Carla na temat facetow...no i prawie poplakalysmy sie ze smiechu, gdy opowiadalam jej o Enricu: moglabym sie z nim dalej spotykac...przebolalabym 2dzieci i katalonskie sknerstwo, ale ciezko byloby mi z nim uprawiac sex na serio: by doszedl musialam mu drapac sutki, a pozniej sciskac i przekrecac z calej sily (ciezko bylo mi je znalezc miedzy buszem wlosow:).
Faceci to dziwne stworzenia...np. Krzysiek-kochal sie ze mna jakbym byla z porcelany, ale takiej naprawde kruchej...jak go poznalam, wyobrazalam sobie, ze to wulkan sexu-w koncu kreci sie na tej glowie i wytrzymalosc fizyczna posiada; Juan za to-tak jak i Pytajnik, gadal jak katarynka...geba mu sie nie zamykala, nawet jak mu jezyk do buzi wkladalam.
Nie mowiac juz o tych facetach , dla ktorych szczytem rozkoszy jest palec w d.... (nie twierdze, ze nie miesci sie to w moim spisie tresci, tyle ze nie uwazam to za "danie glowne"), dlaczego tak od razu nie poprosza o zestaw wasow i nie tylko?
Wcale nie jest latwo o dobry sex...choc, jak sie taki trafi, staje sie moja kokaina.

Gosiu, wcale nie uwazam, iz fakt ze prowadze grzeszne zycie jest wynikiem mojej depresji...sadze, ze zycie to szereg etapow, czasami do nich wracamy, co nie znaczy ze sie cofamy...nigdy nie jest tak samo: chcac nie chcac ewoluujemy...przynajmniej w moim przypadku.

Wciaz na plazy. Troche mi sie w glowie kreci, nie moge dalej czytac...moze sie wykapie? Zrobilabym to, ale za to bede pozniej w pracy cierpiec...a co mi tam...poplywam sobie.

Faaaantastycznym uczuciem jest plywac bez stanika, zawsze mnie do tego przekonywala Carolina...czemu nie odpowiada na meila?...2miesiace jak wrocila do Madrydu, a dla mnie jakby minal rok:( Tak bardzo chcialabym ja odwiedzic...mam nadzieje, ze juz nie cierpi-nie zasluguje na to!

Zmeczona, wyczerpana, wkurwiona i glodna-wracam do domu. Raczej nigdzie dzisiaj nie wyjde, chyba ze ktos zaprosi mnie na gramika.
Poza tym, jest sobota i zostala mi jeszcze czarna swieczka...cholerny rytual.

11.09.2009



...smutna dzis data...jedna z nielicznych, ktore pamietam:-(
Poza tym 4kawa, a godz. dopiero 14.
Wprowadzam w zycie on-line notatki z przed 2dni.
Nie pojechalam przez to do Carlii, a mam dzien wolny...ogolnie jest swieto.

Napisalam wczoraj esa Michalowi, takiego milego...a on nawet nie odp. Kolega? Szkoda slow.
Przez chwile myslalam, iz fakt, ze spotkalismy sie przypadkowo w tak duzym miescie jak Barcelona w ndz. rano na afterze i wrocilismy razem do domu...to przeznaczenie...no i troche w tym prawdy jest: los sprawil, ze przekonalam sie definitywnie o beznadziejnosci naszych relacji...to nie milosc sprawila, ze kolejny raz sie ze soba przespalismy, tylko nadmiernosc kokainy i alkoholu w mojej krwi, a u niego plemnikow w jadrach. Nie dostrzegam zadnych korzysci w utrzymywaniu z nim kontaktow.

Mialam wczoraj isc na impreze z moimi cpajacymi znajomymi, ale postanowilam zostac w domu i porozmawiac z Panem OOO...niestety, nie bylo go:(
Troche rozczarowana zorganizowalam wieczor filmowy: "Kobiety pragna bardziej"...ogolnie trafilam w 10...pomimo, ze gusta naszej domowej 3, roznia sie znacznie.

Dostalam esa z przeprosinami od Carlosa...po prawie 2miesiacach. Niesamowita jest natura facetow...wracaja jak bumerangi-jak tylko ich zaswedzi.

Nie rozumiem: dlaczego Gosia sie przeze mnie poplakala? Zabila ja bezsilnosc? Problem w tym, ze jestem z nia za bardzo szczera...Kocham ja jak siostre i nie owijam w bawelne...nie myslac czasami, ze kazdy posiada inna skale wrazliwosci. Przepraszam:-(
Juz wszystko jasne...martwi sie o mnie, ze zyje zamknieta w swoim swiecie, ze zasluguje na szczescie, ale sama sie przed nim bronie...
Duzo w tym prawdy-czas sie nad tym powaznie zastanowic.

Wlasnie byla u mnie Carla...wypilam piwko i pokazalam jej mieszkanko...zastanawiajacy jest fakt, ze powiedziala mi praktycznie to samo co Gosia i wiele innych osob, czyli ze zyje jak chomik w klatce...tracac sily na beznadziejna karuzele.

Chyba nadszedl ten dzien: miarka sie przebrala...wreszcie uwierzylam w swa sile, atrakcyjnosc i inteligencje, czas zamknac za soba dzwi na klodke!!!

10.09.2009



Uff... zmeczona i spozniona siedze w autobusie 65 i zastanawiam sie czy dojade na czas do pracy.
z zalozenia mialam pisac wiecej o Michale...podobno zwiedza teraz pd. Hiszpanie z francuskojezyczna kolezanka. Mysl, ze spia razem w luksusowych hotelach, powoduje we mnie: bezsilny usmiech. Nie wiem dlaczego, ale nawet nie jestem zazdrosna.
Zastanawiam sie czy o mnie mysli-ja mysle o nim czesto i tesknie. Tesknie za jego popieprzona i skomplikowana osobowoscia, bo w sumie za czym wiecej? Mysle i nie moge wymyslec.

2sniadanie: biala czekolada i coca cola w parku. Biala czekolada wcale nie musi byc droga zeby byla dobra, nie to co czarna.

Proznosc?
Uwielbiam gdy ludzie zatrzymuja sie na ulicy pod wrazeniem moich oczu. Mam nadzieje, ze widza to co ja gdy patrze w lustro: emanujaca miloscia, lekiem, sprzecznosciami dusze.
Gdy przeprowadzam wizualizacje swojego spojrzenia przesladuje mnie obraz morza...chyba tam dzis wroce...moze spotkam Straznika:)

Probuje sobie przetlumaczyc, ze slowa Michala skierowane do mnie:
"Kocham Cie i ciagle bedziesz w moim sercu"
"Tw. oczy sa najpiekniejszymi jakie kiedykolwiek widzialem"
"Sex z Tb. jest najpelniejszy-najlepiej mi z Tb."
sa takiej samej wagi jak np. slowa skierowane do innych kobiet:
"Tw. oczy powinny lamac meskie dusze, gdyz moja zlamaly"
"Te deseo mucho Mi Amor"
"Mozliwe, ze bylas jedyna prawdziwa miloscia mojego zycia, ale niestety nie potrafilem tego docenic"
Uswiadomic sobie probuje, ze wcale wyjatkowa dla niego nie jestem, ze wlasnie na tym polega jego sila razenia: na mocy slowa.
Po co to robi? W sumie nie potepiam go...kazdy lubi sie dowartosciowac-najwyrazniej lubi kolekcjonowac zlamane serca.

No i jade nad morze:)))
Pan z autobusu usmiechna sie do mnie i rzekl: "Hoy tambien vamos a la playa¿?"-uroczo mily.

Ciekawe: kolezanka z pracy wlasnie wyssala ze mnie zla energie...

Popsikalam sie Flower By Kenzo: niestety ten fantastycznie pudrowy zapach przywoluje we mnie smutek i zal jaki czulam bedac sama w Lloret de Mar ok. 2lata temu...tak jak anyzowy zapach Hypnose Lancoma, ktory przypomina mi bol, chorobe fizyczna i psychiczna z przed roku, gdy Michal szukal odpowiednich slow by odejsc:(
Za to zapach DKNY Women sprawia, ze czuje sie szczesliwa...zawsze ten cytrusowy zapach kojarzyl mi sie z odswiezaczem do kibla, ale odkad zawrocil w glowie 2zabojczo przystojnym Argentynczykom w noc wigilijna w ubieglym roku, powoduje u mnie gesia skorke...
Heh-gdyby mama wiedziala jak niechrzesciansko spedzilam ta noc:) Nalezalo mi sie, po tym jak wylalam morze lez i wylam z tesknoty do rodziny, przyjaciol i Michala! Czulam sie taka samotna:(

Morze zapiera mi dech w piersiach...1000mysli przechodzi mi przez glowe...tak bardzo bym chciala zeby teraz byla przy mnie Asia, zebym mogla sie z Martynka bawic w piasku...pewna jestem, ze Martynka podobna bedzie do mamy: Piekna Cyganeczka lamiaca meskie serca.
Niesamowita wiez z Asia czuje, a jej dziecko pokochalam juz przed narodzinami. Jestem pewna, ze nasza przyjazn bedzie trwac do grobowej deski, niezaleznie od km, ktore beda nas dzielic.

Ponownie znalazlam sie w "Chiringuito"...Sraznika nie ma, ale moja proznosc nie pozostala niazaspokojona: podprowadzilam pilke grupce grajacym w noge chlopakom...nie chcieli mnie juz puscic.

Wracajac do domu autobusem przysiadl sie do mnie chlopczyk...wpatrywal sie we mnie jak w obrazek...staralam sie patrzec za okno...ale spokoju mi nie dawal: dopytywal sie...chcial mnie pocalowac...
Mial 17lat, a ja prawie uleglam...

09.09.2009


Idealny dzien by zaczac pisac. Kawiarenka? Nie, poczekam lepiej na morze...
Czas wrocic do pracy...choc Pani w bluzce w motylki calkiem inspirujaco wyglada.

Stojac z lydkami zamoczonymi do polowy w morzu, zakonczylam swoje starannie przygotowane dzien wczesniej "tortellini" z pudelka. A to wszystko poniewaz zaatakowaly mnie osy i tak poczulam sie najbezpieczniej.
Jest piekna pogoda, a ja mecze sie wcisnieta w stroj dosc biurowy, ale glupio mi sie rozebrac, gdyz stringi mam minimalne, choc prawie nikogo na plazy nie ma.
Uwielbiam morze, ale kontrast odglosu startujacych samolotow za moimi plecami i szumu fal, zaczyna dzialac na mnie irytujaco.
Pierwszy raz jestem na plazy w El Prat i raczej predko tu nie wroce.

Zaczynam sie zastanawiac czy mam obsesje na punkcie mezczyzn: wlasnie przeszedl oszalamiajacy brunet brzegiem morza, a w drodze zwrocilam uwage na wcielenie aniola jezdzace koparka:).

Ciekawe czy sie opale...czuje sie bardzo sexy kontemplujac swoje czerwone paznokcie.

Dzis rano pozbylam sie amuletu szczescia-wywalilam go do kubla na smieci w lazience, a nosilam go na nodze juz prawie od pol roku...stwierdzilam: Jebac szczescie!
Mialam pisac o wczorajszym rytuale w Dniu Barana, o San Expedito, o Michale, o Panie OOO, ale nadejdzie jeszcze czas...

Zasnelam...postanowilam isc na kawe z lodem do pobliskiego "Chiringuito", a tam 2Panow ze Strazy Granicznej usiadlo stolik na przeciw. Czarnooki brunet w zielonym mundurze patrzac na mnie znaczaco i usmiechajac sie uroczo: przywital sie, a ja totalnie zglupialam, przeprosilam i ucieklam...a w drodze powrotnej do pracy zastanawialam sie nad smakiem jego skory.