13.11.2009



Pan OOO...pelna materializacja...Oscar :)))
3miesiace on-line: malowal moje cialo...gryzl namietnie...opowiadal o motylach...patrzyl pozadliwie-to wszystko w snach, w orgazmicznych dedykacjach.
Pan OOO nie ma nic wspolnego z Oscarem...jest jego marnym prototypem.

Rece mi sie trzesa, chcialabym tyle napisac, a nie moge...co za przyjemny bol ciala...odbicie jego zebow na mojej brodzie bede nosic jak najpiekniejsza bizuterie. Z zalem wejde pod prysznic splukac jego zapach i sline z moich palcow, wlosow, posladkow...
Kontemplowal kazdy cm mojego ciala, wachal, a ostatecznie totalna metamorfoza...zmiana w dzikie zwierze.

Mialo to byc spotkanie pod tytulem: Nic- nie-robienie...niejednokrotnie sie umawialismy...bezskutecznie...On bal sie zaangazowania z mojej str. i znikal. Rozumiem teraz w 100%...nie wnikam w jego powody...pozwole mu zyc-odejsc...juz pozwolilam.
Dziekuje przeznaczeniu, ze pozwolilo mi przezyc scalenie Dusz.
Nie wiedzialam, ze Nic-nie-robienie jest tak kosmiczne:)

Pare lampek wina i wyslanych wiadomosci bez odp...w koncu odp., ze podaza z kolega do Mooga...bez namyslu wsiadlam w nocny i w 15minut stalam przed nim...nigdy go nie widzialam, ale od razu poznalam...zamurowalo Nas...i stalo sie: piwo, blant, taniec...jeden lokal, drugi lokal...pocalunki...moj sen na jego kolanach...i wszystko potoczylo sie samo.

Napisal:)
JUZ JESTES MYM REALNYM MOTYLEM...SLODKO MNIE ZACZAROWALAS...TWOJE TAJEMNICZE OBLICZE I CIEPLE CIALO...NIE OPUSZCZAJA MNIE...W CHMURACH POZOSTALEM...CALUJE
Szczesliwa jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz