29.03.2010

Alicante...godz. 21-15. Udalo mi sie zakrecic murzyna i za 10 euro za osobe, nocujemy z arabami w hostelu. Wczorajszy hostel w Valencji byl o niebo przyjemniejszy. Poza tym udalo nam sie wraz z naszym angielskim wspollokatorem, przemycic nad ranem Monike. Niezle sie wczoraj spilismy...natanczylam sie jak glupia...pomimo tego, ze dostalam okres (a juz myslalam, ze bede miala arabskiego potomka) i nagadalam sie z Monika za wszystkie czasy (kto by pomyslal, ze po tym jak spedzilysmy cale dziecinsto w Rzymie...odnajdziemy sie w Valencji). Pomimo kaca...wynalazlam zajebiscie duzy samochod i wyruszylismy...pogubilismy sie troszke, ale sprawnie idzie nam wspolpraca. Idziemy teraz na wino na plaze...moze sie wykapie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz