29.09.2009



Chora jestem...cos tak przeczuwalam, nie ma wrzesnia, ani stycznia w moim zyciu, zebym sie nie rozlozyla:( Rzecz jasna nie spotkam dzis, ani jutro z El Pelado na kolacji, gdyz wygladam jak zaropiala zaba. Od czwartku zaczynam maraton na promocjach do 10.10...jedynie w ndz mam wolne i poza pelnia ksiezyca (rytualy) sa jego urodz...teorytycznie mielismy isc w sb na impreze...ale poki co to nie wiem jak mi sie dzisiaj uda wyjsc z domu, a umowilam sie z Elena, ze pojdziemy kupic Sarze prezent urodznowy...Gosia, tez ma urodz. 3osoby w jeden weekend? Delikatna przesada...kto by powiedzial, ze wagi mi podpasuja...
Dzis jestem myslami we Wroclawiu...za chwile odpale swieczke w waznej sprawie...pomimo tego, ze jest mi smutno, gdyz wydaje mi sie ze Michal nie traktuje mnie tak jak na to zasluguje...ale to juz odmienna historia, ktora nie ma nic do rzeczy. Poza tym najwyzszy czas przestac sie uzalac nad soba i zlapac byka za rogi.

Zastanawialam sie czy fakt, ze jestem chora moze oslabic moc moich zyczen, ale podbudowalam sie tym, ze dzis wtorek-wiec to moj dzien i dam rade skupic cala swoja energie!

Milosc bezinteresowna...taka czuje do brata, mamy i babci...chcialabym z calego serca czuc taka sama do swoich przyjaciol i wrogow.

...a jednak naprawde chora jestem:(zamiast po prezent-to wybralam sie do lozka...dobrze, ze dziewczyny wrocily z uczelni i sie mna zajely: Frenadol, miod, cytryna, kolderka, cieplo slowo i mile towarzystwo...jak w prawdziwym domu. Musze sie ogarnac...jutro mam obowiazkowe szkolenie in. strace promocje, ktora mi zapewni listopadowy wynajem:0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz