11.10.2009



No i wyjechala...lza mi sie zakrecila w oku:( Nie pamietam za wiele z nocy poza kolacja winna, barem tequilowym, dyskoteka kokainowa, tanczacym testesteronem...strzalem w twarz i placzem.
Nie wiem co sie dokladnie stalo...o co poszlo...czy to byla wina zatrutej krwi czy zazdrosci. Siedze przed kompem w totalnej amnezji i opuchnieta szczenka.
Dzwonil do mnie Alex i Juan (kolejny bumerangowy przedstawiciel)...nie odbieram...dobrze mi samej.
Dostalam wczoraj meila z dosc ciekawa propozycja pracy...ponoc nie mogli sie ze mna skontaktowac...w moim swiecie czasami nie ma telefonow, ani dzwonkow.

Jakie to smutne patrzec jak kolezanki cierpia za sprawa nieudanych zwiazkow...staram sie pomoc jak moge, ale jest to trudne...bol jest tak silny, ze wydaje sie niezniszczalny:( Poza tym mocno to przezywam, iz mam przed soba odbicie lustrzane...w dodatku wyrazniejsze, gdyz ukazuje sytuacje z innej perspektywy. Ciesze sie, ze jestem sama...a zwiaze sie z kims tylko wtedy, gdy bede pewna, ze wyzdrowialam z uzaleznienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz