26.10.2009



Gotan Project w glosnikach...chyba zrobie sobie kolejna kawe...lubie kawe...i powoli sie wykrwawie.
Wyplywa ze mnie cala skumulowana zlosc...czuje sie coraz lzejsza, silniejsza, lepsza...ogarnia mnie spokoj...nareszcie.

Moje zycie od paru dni nabiera sens...prawdopodobnie dlatego, ze wreszcie zdobylam sie na zamkniecie za soba drzwi...zaczynam rozumiec sens zycia, co jest naprawde istotne: pomagac innym i likwidowac zla energie...ale aby to wszystko czynic...musze dbac o siebie, rozwijac sie, ekspyrementowac...Wazne w zyciu sa emocje...umiejetnosc analizowania ich...a przede wszystkim:EMPATIA.
Mysle, jak pomoc Laurze...musi byc jakies rozwiazanie...jestesmy tak inne...boje sie popelnic blad w tak delikatnej sprawie...ale wierze, ze bedzie dobrze.
Martwie sie Lukaszem...ale nie chce wchodzic butami w jego zycie...wiem, ze ma swiadomosc, ze zycie bym za niego oddala...wiec na kazdym jego zakrecie staram sie zamieniac w gumowy plot.

Najchetniej zgolilabym glowe i wyjechala do Afryki pomagac biednym dzieciom...ale byloby to bardzo egoistyczne z mojej str...metr ode mnie...sa osoby, ktore potrzebuja pomocy.
Oczywiscie nie zamienilam sie w Matke Terese z Kalkuty...jestem czlowiekiem, ktory jak najbardziej potrzebuje uciech cielesnych...silnych emocji...na tym polega to ekspermentowanie i poznawanie! Relacje np. damsko-meskie, sa moja pasja...poznajesz czlowieka ze str. zwierzecej i duchowej...fantastyczna opcje nam dano:)

Dzien bardzo spokojny...odpoczywam...pisze sobie...rozmawiam z Asia, Lukaszem...odpisuje na wiadomosci na nk i facebooku...moj pierwszy dzien wolny w pracy.
Za chwileczke wezme sie za wysylanie cv, gdyz nie moge spoczac na laurach i czas najwyzszy rozpoczac analizowac rynek pl...Carla nie daje mi spokoju, poniewaz uwaza iz moja pomoc jest niezbedna by rozkrecic pewien interes...ktory, moze nam dac nie male pieniadze.

Pan OOO zaprosil mnie wieczorem na nic-nierobienie...ponoc szatan wtedy nie szaleje, tylko aktywnosc daje mu pole do popisu (Osho "creatividad")...o czym dobrze wie Alex...ktory, jest do mnie bardziej podobny...a ekspermentowanie, ma polegac glownie na poznawaniu innosci.

Ostatecznie Kaska przylatuje 1grudnia do8, a Marta prawdopodobnie ze 2dni wczesniej:) Strasznie sie ciesze...szkoda, ze nie bedzie Laury (z checia bym je zapoznala). Juz nie moge sie doczekac...Mikolaj bedzie zabojczy tego roku.
Dzwonila do mnie Gabi, ze przyleciala ze 2dni temu z Buenos Aires, a w czw. bedzie w Barcelonie i wbijaja sie z Mau do mnie na mate:) Nie wiadomo czy sie tu zatrzymaja, prawdopodobnie zamieszkaja w Madrydzie-przynajmniej bede miala kolejny powod by tam wreszcie pojechac!

Mila wiadomosc dostalam od Ani...ciezko mi jest uwierzyc, ze jest mezatka...w sumie nie wiem dlaczego. Chca do mnie przyleciec w marcu lub kwietniu-jak dla mnie bomba:weselej bedzie.
Myslalam, ze jako pierwsza z moich kolezanek wyjde za maz i bede miala dzieci...a teraz ciesze sie niezmiernie, ze tak sie nie stalo...zmienil mi sie kompletnie kat myslenia.

Ale jestem rozleniwiona...zero realizacji dzisiejszych planow...a co tam...nie musze zyc wedlug harmonogramu...juz dawno sie tak glupio nie poczulam: okazalo sie calkiem przypadkowo, ze podrywalam kolege swojego brata...nie majac o tym pojecia...Lukasz sie chyba troche zdziwil...tzn. mam wrazenie, ze bardziej dala mu do myslenia moja glupota...ale wstyd.

Dlaczego zloszcze sie na Pana OOO? Jestem nienormalna...znow wpadam jak sliwka w kompot...w ta swoja zawila siec zlych emocji...nie moze tak byc...nie moge oczekiwac wiecej od innych, niz od siebie samej!
JUSTYNKA IDZ SPAC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz